Jak wyjść z tarapatów finansowych?

  

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Akceptuję
 

Co zrobić, gdy wpadniemy w spiralę zadłużenia? Gdzie i kiedy zacząć szukać profesjonalnej pomocy? Jak zabezpieczyć rodzinę przed dziedziczeniem długów? – na pytania związane z wychodzeniem z tarapatów finansowych odpowiada mec. Mateusz Gawlas, adwokat, mediator i doradca restrukturyzacyjny prowadzący swoją Kancelarię Adwokacką.


Według danych Krajowego Rejestru Długów, w latach 2013-2021 zadłużenie Polaków w wieku 18-25 lat widniejących na liście dłużników wzrosło ponad 10-krotnie – z 42,8 mln zł do 453,9 mln zł, a łączne zadłużenie dorosłych obywateli naszego kraju zwiększyło się z 13,7 mld zł w 2013 r. do 44,1 mld zł w roku ubiegłym. Dane z badań instytucji, które zajmują się tematyką zadłużenia Polaków wskazują, że wielu z nas boryka się z problemami finansowymi. Dlaczego tak się dzieje?

Niestety problem jest dużo poważniejszy. Oficjalne rejestry nie ujmują wszystkich osób, które borykają się z trudnościami w spłacie zobowiązań. Powody są bardzo różne. Przede wszystkim mamy zaufanie do banków. Wierzymy, że pożyczając nam pieniądze, zbadały naszą zdolność kredytową, są kontrolowane przez instytucje nadzoru finansowego, że będziemy w stanie spłacić kredyt, że jakoś sobie poradzimy. Jeszcze łatwiej pozyskać tzw. chwilówkę, czyli gotówkę od ręki. Wtedy też podpisujemy umowę, ale niekoniecznie przywiązujemy wagę do użytych w niej sformułowań. Myślimy, że skoro tylu ludzi pożycza pieniądze, nie jest to krok, który może nas pogrążyć. Pożyczamy również dlatego, że musimy załatać dziurę w domowym budżecie, niestety czasem nowa pożyczka ma spłacić poprzednią… Dopiero gdy z jakichś powodów spóźniamy się ze spłatą raty, zaczynamy dostawać SMS-y o charakterze windykacyjnym, wierzyciele coraz ostrzej dopominają się o zwrot długu, otwierają nam się oczy i uświadamiamy sobie, że pomimo regularnych spłat zaciągnięta pożyczka praktycznie wcale się nie zmniejszyła. Wiele instytucji parafinansowych wykorzystuje bardzo niską świadomość i wiedzę ludzi na temat kosztów – odsetek i prowizji – które wiążą się ze spłatą tzw. zobowiązań krótkoterminowych. Dodatkowo, w umowach zawarte są klauzule abuzywne, niezgodne z prawem, dopuszczające m.in. wygórowaną wysokość prowizji, która bardzo często wynosi nawet ponad dwukrotność kwoty otrzymanej pożyczki. To wszystko nakręca spiralę długów.

Czyli niewiedza kosztuje?

Niestety tak. Również w zakresie sposobu spłacania kilku długów jednocześnie. Dłużnicy często robią błąd polegający na tym, że przy zadłużeniu w różnych firmach sami decydują, w jakiej kolejności będą spłacać zaciągnięte pożyczki, wybierając najpierw na przykład tych wierzycieli, którzy prowadzą wobec nich najsilniejsze działania windykacyjne. Tymczasem prawo zabrania traktować wierzycieli wybiórczo.

Co wtedy? Jak zatrzymać tę spiralę długów? Kiedy powinniśmy zacząć szukać pomocy? Jak rozpoznać ten moment i ważne sygnały ostrzegawcze?

Jeśli widzimy, że pracujemy praktycznie tylko na raty kredytów i niewiele nam zostaje na życie, albo już się zaczynają monity, SMS-y i pisma wzywające do spłaty zadłużenia, powinna nam się zaświecić czerwona lampka. Jeśli uświadomimy sobie, że nie mamy szans, by nasze dochody w najbliższym czasie znacząco wzrosły i wysokość zadłużenia zaczyna nas przerastać, to sygnał, że coś musimy zrobić. Można wówczas rozważyć sprzedaż niektórych przedmiotów i w ten sposób pozyskać fundusze, albo zacząć rozmowy z wierzycielami o zmniejszeniu wysokości rat w zamian za wydłużenie okresu spłaty.

Czy możemy iść do banku czy firmy, która udzieliła nam chwilówki, sami? Czy wymaga to raczej zaawansowanej wiedzy i powinniśmy skorzystać z pomocy?

Uważam, że osoba, która ma przerastające ją zobowiązania, najczęściej u wielu wierzycieli, nie jest w stanie poradzić sobie sama. Można oczywiście skorzystać ze wzoru umowy ugodowej i próbować samemu załatwić sprawę, jednak z doświadczenia wiem, że to nie wystarcza, gdyż nie mamy świadomości pewnych zapisów, kruczków prawnych. Warto skorzystać z pomocy specjalisty choćby dla weryfikacji, czy ta ugoda jest na pewno w danej sytuacji korzystna, czy zawarte w niej kwoty z czegoś wynikają. Istnieje również niebezpieczne zjawisko handlu zobowiązaniami. Jedna firma sprzedaje długi drugiej w krótkim odstępie czasu i okazuje się, że zaczyna nas nagle windykować czterech wierzycieli. Roszczenia mogą się też przedawnić. Jeśli nie mamy takiej wiedzy, może się okazać, że podpisując ugodę czy porozumienie, dajemy kredytobiorcy możliwość ściągania zobowiązania, którego w świetle prawa nie musielibyśmy już spłacać. Nie zalecam samodzielnych prób negocjowania, gdyż najczęściej nie wiemy, za co płacimy, nie wiemy, ile i w jaki sposób to zostało wyliczone.

Możemy wręcz pogorszyć naszą sytuację?

Właśnie. Moi klienci często mówią, że już się dogadali, że dzwonił do nich przysłowiowy Kowalski z obietnicą, że po spłacie konkretnej sumy reszta długu zostanie umorzona. Dzieje się jednak inaczej. Pomimo spełnienia ustalonego warunku, wierzyciel nadal prowadzi windykację. Tylko z klientem nie rozmawia już Kowalski, ale ktoś zupełnie inny. Nie załatwiajmy nic przez telefon. To nic, że rozmowy są często nagrywane i mogłyby nam posłużyć jako dowód w razie procesu. Niestety w takiej sytuacji to my musimy dowodzić, że rozmowa faktycznie się odbyła, nie mając jednocześnie do niej dostępu, ponieważ nagrania znajdują się w posiadaniu strony przeciwnej. Zatem z punktu widzenia procesu sądowego nie jest to wcale takie łatwe. Dlatego nie zalecam podejmowania działań na własną rękę. Udzielając pełnomocnictwa zyskujemy pewność, że obrana droga wychodzenia z długów będzie dla nas najkorzystniejsza (np. wznowienie umowy, ale na innych warunkach lub zawarcie ugody pozasądowej, przewidującej określony harmonogram spłat, żeby należność główna była faktycznie coraz mniejsza). Pełnomocnik może też poszukać jakiegoś upustu ze względu na zawyżone koszty – albo prowizje, które nie powinny być naliczone, albo rozmawiać o częściowej redukcji odsetek. Będzie też wiedział, kiedy należy rozważyć upadłość konsumencką czy tryb restrukturyzacyjny w przypadku zadłużonego przedsiębiorcy. Każda opcja daje możliwość globalnego zajęcia się naszym zadłużeniem.

Wiele osób zadłużonych zadaje sobie pewnie pytanie, czy w obliczu już dużego zadłużenia stać je na taką profesjonalną pomoc…

Nie można zakładać, że są to horrendalne koszty, na które nie możemy sobie pozwolić. Wynagrodzenie pełnomocnika jest bowiem w dużej mierze związane z kwotą, o jaką uda mu się zmniejszyć zadłużenie; otrzymuje procent od tego, co wynegocjował. Dla przykładu, jeśli wykaże, że do spłaty jest 8 tys. zł, a nie 15 tys., jak dopomina się wierzyciel, jego wynagrodzenie jest pochodną tych 7 tys. zł różnicy. Zdarza się też, że pełnomocnik pracuje pro bono.

Jak się przygotować do rozmowy z doradcą? Potrzebne będą pewnie jakieś dokumenty…

Trzeba faktycznie zacząć od znalezienia umów, aneksów, załączników, potwierdzeń wpłat. Te ostatnie są bardzo ważne, szczególnie jeśli spłacamy pożyczkę przekazem pocztowym. Należy też posiadać korespondencję, którą od tej firmy dostawaliśmy, by móc odtworzyć historię kontaktów i spłat.

Mamy wszystkie dokumenty. Jak może wyglądać plan wychodzenia z długów?

Rolą pełnomocnika jest zwrócenie się do firm, wręczenie tych dokumentów oraz wyegzekwowanie od wierzyciela wykazu wszystkich wpłat i sposobu ich rozliczenia, a także sprawdzenie, czy jakieś wpłaty nie umknęły lub nie zostały pobrane bez wiedzy z konta dłużnika. Możliwe są różne scenariusze – czasem znajdujemy niedozwolone postanowienia w umowie, które dają gwarancję wygrania sprawy w sądzie. Bywa też tak, że rozmowy ugodowe nie mają sensu. Firma wie, że jak pójdzie do sądu to przegra sprawę, co wierzyciele często przyjmują do wiadomości, zgadzając się z argumentacją i zaprzestając działań windykacyjnych.


Mateusz Gawlas – adwokat, doradca restrukturyzacyjny, mediator. Wpisany na listę adwokatów Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. Posiada ponad 15-letnie doświadczenie w świadczeniu pomocy prawnej, w szczególności prowadzeniu w imieniu klientów sporów sądowych oraz postępowań egzekucyjnych, restrukturyzacyjnych i upadłościowych. Kierował działami procesowymi i egzekucyjnymi, pełnił też funkcję prezesa zarządu spółki prawa handlowego. Od blisko 10 lat jego praktyka adwokacka koncentruje się na świadczeniu pomocy prawnej dla klientów indywidualnych pozostających w sporach z instytucjami finansowymi. Mediator Centrum Mediacji NRA, ORA, Sądu Okręgowego w Warszawie i Sądu okręgowego dla Warszawy – Pragi. Uzyskał licencję doradcy restrukturyzacyjnego, uprawniającą do pełnienia funkcji m.in. syndyka, nadzorcy i zarządcy sądowego.

 

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Akceptuję