Banki oferują swoim klientom nowoczesne instrumenty płatnicze, które pozwalają w wygodny sposób robić zakupy. Ten komfort zakupowy może prowadzić jednak do utraty kontroli nad wydatkami, a w konsekwencji pogorszenia sytuacji domowego budżetu.
Bank stawia na karty
Karta debetowa to instrument płatniczy wydawany przez bank do rachunku klienta. Wydawcą takiej karty może być też niebankowa instytucja finansowa – sieć handlowa, instytucja pośrednictwa finansowego, linia lotnicza czy stacja paliw.
W Polsce funkcjonują przede wszystkim karty organizacji płatniczych Visa i MasterCard. Są to międzynarodowe firmy pośredniczące, które rozliczają płatności między sprzedawcą a bankiem.
Za pomocą karty debetowej można robić zakupy sklepach stacjonarnych i internetowych, pobierać gotówkę z bankomatów i punktów handlowych (ang. cashback) czy uczestniczyć w programach lojalnościowych. Niektóre banki oferują zwrot części wydatków za transakcje bezgotówkowe wykonane kartą płatniczą. Taka promocja zwiększa atrakcyjność oferty banku (ang. moneyback).
Aby spać spokojnie
Karty debetowe pod wieloma względami są podobne do kart kredytowych – obie posiadają wypukły numer, chip, funkcję zbliżeniową, hasło PIN i kod CVV/CVC.
Trzeba tu podkreślić, że karta bankowa może być kanałem prowadzącym złodziei do naszego konta. Ujawnienie tych danych lub ich kradzież naraża nas na utratę środków na rachunku bankowym. Dlatego należy szczególnie ich chronić (np. zachować ostrożność przy korzystaniu z bankomatów), a w razie utraty zastrzec kartę w swoim banku!
W przypadku zakupu w sklepie stacjonarnym trzeba wpisać na terminalu czterocyfrowy kod PIN ustalony dla karty. Ma to na celu sprawdzenie, czy korzysta z niej uprawniony użytkownik. Podczas zakupów internetowych podajemy z kolei trzycyfrowy kod CVV/CVC wydrukowany na rewersie karty, który trafia bezpośrednio do organizacji rozliczającej kartę. Płatności internetowe są zazwyczaj dodatkowo zabezpieczone przy pomocy usługi 3-D-Secure, polegającej na potwierdzeniu transakcji autoryzacją w aplikacji mobilnej banku lub hasłem SMS wysłanym na numer telefonu zarejestrowany w banku.
Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal
Obciążanie rachunku bankowego podczas transakcji kartą debetową może następować aż do wykorzystania wolnych środków finansowych dostępnych na koncie. Jest to suma oszczędności i przyznanego limitu debetowego.
Korzystanie z limitu zadłużenia oznacza zaciągnięcie oprocentowanej pożyczki, od której naliczane systematycznie odsetki powiększają zadłużenie.
Używanie karty płatniczej jest wygodne. Pieniądze są dostępne w każdej chwili, dlatego można stracić kontrolę nad wydatkami. Niejednokrotnie kupujemy okazjonalnie, bez refleksji. Karta debetowa daje możliwość swobodnego wydawania pieniędzy (w przypadku gotówki możemy wydać tylko tyle, ile posiadamy aktualnie w portfelu). Bank nie żąda spłaty odsetek co miesiąc – jak ma to miejsce w przypadku karty kredytowej.
Z tego powodu odsetki kumulują się. My natomiast nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jak z czasem pogarsza się nasza sytuacja finansowa. Z „karcianych długów” nie będzie łatwo wyjść, jeżeli nie otrzymamy odpowiednio dużego przychodu albo nie zmniejszymy wydatków. To może być jednak trudne, bowiem posiadanie karty płatniczej, szczególnie z dużym limitem zadłużenia, sprzyja niekontrolowanym zakupom...
Debet Ci się nie uśmiecha
Jeżeli ujemne saldo na rachunku przekroczy przyznany limit zadłużenia, wówczas powstaje tzw. debet. Takie sytuacje mogą powstać, kiedy bank obciąży konto odsetkami lub prowizją, a ilość wolnych środków jest niewystarczająca.
Oprocentowanie debetu jest bardzo wysokie, a informacja o niedozwolonym zadłużeniu jest przekazywana do Biura Informacji Kredytowej, co może nam w przyszłości utrudnić zaciągnięcie kredytu.
Korzystanie z karty debetowej wymaga więc dyscypliny i rozsądku w zarządzaniu finansami osobistymi, w tym bieżącego monitorowania przepływów finansowych i salda na rachunku bankowym. W przeciwnym wypadku możemy popaść w pułapkę nadmiernego zadłużenia domowego budżetu, z którego będzie trudno wyjść szczególnie obecnie, w sytuacji rosnącego oprocentowania kredytów.
Autor: Jan Mazurek, mgr inż., ukończył Politechnikę Gdańską. Posiada również licencję maklera papierów wartościowych. Pracuje od 1994 roku w renomowanych instytucjach finansowych (domy maklerskie, towarzystwa funduszy inwestycyjnych). Obecnie pracuje w Michael/Ström Dom Maklerski S.A. Posiada również bogaty dorobek publicystyczny w zakresie ekonomii i finansów, tworzy materiały informacyjne i edukacyjne dla Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie S.A. Prowadził szkolenia w zakresie rynku kapitałowego i zarządzania finansami.