Gdy dziecko wydaje pieniądze lekką ręką

  

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Akceptuję
 

Jeśli widzisz, że twoje dziecko bez zastanowienia wydaje pieniądze, które nagle dostało (np. z okazji komunii czy urodzin), naucz je lepiej nimi zarządzać. „Kiepską decyzją jest szlaban na pieniądze” – mówi prof. Dominika Maison, wykładowczyni na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. „Ale też niedobrą rzeczą jest powiedzieć: zrób z nimi, co chcesz.”


Trudno jest przekazać dziecku dobre wzorce – zwłaszcza że wychowywaliśmy się w czasach, gdy presja rówieśnicza była mniejsza, nie było też tylu zabawek i rozrywek. „Kiedy robiliśmy badania dotyczące sposobu, w jaki rodzice uczą dziecko zarządzania pieniędzmi, okazało się, że niektórzy nie potrafili przekazać dziecku dobrych praktyk. Zamiast tego kierowali się swoimi nawykami, przyzwyczajeniami i emocjami.” – relacjonuje prof. Maison. Zdarzało się, że ich decyzje wynikały z poczucia winy, bo nie mogli spełnić marzeń i zachcianek dziecka. Dotyczyło to zwłaszcza rodziców, którzy borykali się z mniejszym budżetem. Sięgali wówczas po różne strategie – przykładowo celowo mijali budkę z lodami, by nie musieć tłumaczyć dziecku, że nie mają teraz pieniędzy na lody.

Rodzice nieświadomie przekazują negatywne emocje związane z pieniędzmi. Albo o pieniądzach milczą, albo umniejszają ich znaczeniu i włożonej w nie pracy.To leży wręcz w sposobie mówienia! Weźmy chociażby zdrobnienie Pieniążki! Tak nazwane stają się niczym cukierki, nad którymi nie tylko się nie zastanawiamy, ale też bagatelizujemy trud ich zdobycia.

Dlatego zwrócenie uwagi na własne zachowania i przekonania na temat pieniędzy może znacząco zmienić sposób, w jaki wprowadzamy dzieci w świat finansów.

Czy płacić dziecku za różne rzeczy?

Nie zawsze zastanawiamy się, jaki efekt mają wybrane przez nas metody uczenia dzieci finansów. Zwłaszcza, że działamy w dobrej wierze. Ciekawym przykładem jest płacenie dziecku za wywiązanie się z jego obowiązków.

„Kiedy dziecko jest małe i chce zarobić – niech zarabia – mówi prof. Dominika Maison. – „Może pójść do sąsiada i wyzbierać szyszki w ogrodzie lub pozbierać jabłka. Jeśli przeznaczy na to czas i energię, poczuje relację między pracą a przychodem. Ważne jednak, by rozróżnić tę sytuację od takiej, w której dziecko otrzymuje pieniądze za np. posprzątanie swojego pokoju. ” – przestrzega prof. Maison. Porządek w pokoju jest obowiązkiem dziecka, a nie pracą na zarobek. Podobnie jest z płaceniem za dobre oceny. – „W ten sposób psujemy motywację wewnętrzną (gdy to, co robimy, wynika z własnej chęci), a zastępujemy ją motywacją zewnętrzną – kiedy to, co robimy, służy jakiemuś innemu celowi – w tym wypadku zarobieniu pieniędzy”.

Ryzyko jest takie, że gdy motywacja zewnętrzna ustaje – np. dziecko przestanie otrzymywać pieniądze za dobre stopnie –człowiek traci chęć do nauki lub innych działań. A to przełoży się przecież w przyszłości na motywację w życiu zawodowym.

A kiedy dziecko bardzo nalega, żeby coś kupić…

Jedną z trudności jest brak umiejętności reagowania na to, że dziecko coś chce. Zwłaszcza gdy głośno nalega, prosi, składa przeróżne obietnice, byle tylko otrzymać wymarzoną rzecz. Jak się w takiej sytuacji zachować? Istnieją przecież lepsze rozwiązania niż wyraz złości lub irytacji (czasem wzmacnianej poczuciem winy).

„Można spróbować innej reakcji. Powiedzieć: dobrze, widzę, że ci na tym zależy. Co możemy razem zrobić, żebyś mógł to mieć?” – proponuje prof. Maison. Przecież każde działanie, które zakłada zrobienie czegoś razem, motywuje do aktywności, uczy zaradności.

Jak można umówić się z dzieckiem? Podpowiadamy: jeśli w ciągu dwóch miesięcy odłożysz z kieszonkowego tyle a tyle, to ja ci dodam resztę. Ta dołożona suma może być wysoka – chodzi o to, by dziecko wykonało jakiś wysiłek, żeby zdobyć to, na czym mu zależy.

Wspólne planowanie i działanie może wymagać pewnej samokontroli rodziców, by nie ulec chęci spełnienia zachcianki dziecka tu i teraz. Jednak taka praca przyniesie pozytywne skutki, które przełożą się na dobrostan finansowy dziecka w dorosłym życiu.

Kiedy w ogóle zacząć rozmawiać z dzieckiem o pieniądzach

Z badań Fundacji Think! wynika, że wielu rodziców odkłada rozmowy o finansach ze swoimi dziećmi, niektórzy poruszają ten temat dopiero pod koniec szkoły podstawowej. Tymczasem dobrze jest nie traktować finansów jako sprawy tylko dla dorosłych – przeciwnie, warto pokazywać je jako część codziennego życia. Dlaczego? Dziecko jest otwarte na wiedzę, zwłaszcza gdy ta bezpośrednio go dotyczy. Jeśli nie zacznie zdobywać jej w domu, pozostanie mu samodzielna nauka za pośrednictwem internetu, znajomych, podczas lekcji przedsiębiorczości, nierzadko dla młodego człowieka abstrakcyjnych i nieciekawych. „Z edukacją ekonomiczną jest trochę jak z edukacją seksualną” – mówi prof. Maison. –„Część ludzi zwyczajnie się wstydzi, uważa, że dzieci są za małe, by poruszać przy nich ten temat. Czasem wręcz czeka się, aż dziecko będzie na tyle dorosłe, by zaprosić je na poważną rozmowę. Tylko że wtedy będzie za późno. Rodzice powinni reagować wtedy, gdy dziecko pyta – wykorzystując naturalny moment zainteresowania, odpowiadając oczywiście adekwatnie do etapu rozwoju dziecka; czyli na takim poziomie, jakiego w danym momencie potrzebuje”.

Uwaga na pułapkę niezadowolenia

Zdarza się, że dziecko bawi się z rówieśnikami, które mają dużo dóbr materialnych, co wywołuje w nich poczucie zazdrości. Dziecko domaga się nowych zabawek, a rodziców na nie nie stać. „Kluczowe, jak na takie prośby odpowiemy. Jeśli ograniczenia finansowe przekładają się na niższe poczucie wartości rodziców, to trudniej będzie wyjść do dziecka z budującym rozwiązaniem. Jeśli natomiast pieniądze same w sobie nie są naznaczone tak negatywnymi skojarzeniami, łatwiej rozmawiać z dzieckiem otwarcie i szczerze.” – tłumaczy prof. Maison.

Ważne, żeby nie wpaść w ciągłe niezadowolenie – które wynika z powiązana własnej wartości z tym, co posiadamy. To pułapka – przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto może mieć więcej od nas. Przed takim nastawieniem warto dość wcześnie chronić swoje dzieci.


Artykuł opracowany na podstawie rozmów z prof. Dominiką Maison

 

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Akceptuję