Drukuj
Opr. red.

Ojcowie nie zawsze przekazują wprost swoją filozofię w podejściu do finansów. Często więcej dowiadujemy się o niej, obserwując ich na co dzień i wyciągając wnioski. Ich praca, poświęcenie dla rodziny oraz to, jaką mieli postawę wobec pieniędzy, zapada nam głęboko w pamięć i może nadać kierunek naszym działaniom.

Czasem powtarzamy to, co robili nasi ojcowie, czasem ustawiamy się w zupełnej opozycji.  Jak w przedstawionych poniżej historiach Eweliny, Bartka i Radka. Czy odnajdziecie w nich jakieś podobieństwo do Waszych ojców?

Gentelmani nie rozmawiają o pieniądzach, a szkoda… - historia Eweliny

Mój tato nigdy nie rozmawiał ze mną o pieniądzach. Ich posiadanie lub brak miał nie determinować szczęścia naszej rodziny. Nie włączał mnie do rozmów o budżecie domowym, ani nigdy nie poruszał też przy mnie tematów finansowych, szczególnie jeśli właśnie byliśmy w okresie, gdy nie mieliśmy pieniędzy.

Mój tato jest hojny, zawsze był, nawet jeśli nie zawsze mógł sobie na to pozwolić.

Ta hojność dotyczyła też wsparcia osób w trudnej sytuacji życiowej, na przykład dzieciom z rodzin wielodzietnych finansował obiady w szkołach, letnie wakacje. Ostatnio dowiedziałam się, że kilka lat temu dokonał adopcji serca i co miesiąc opłaca edukację afrykańskiego „synka”, którego nigdy nie pozna. I tak było zawsze, nawet kiedy trudno było spiąć budżet domowy na realizację potrzeb podstawowych.

Podobnie jak tato, nie mam trudności z odmawianiem sobie czegokolwiek. Tak jak i on lubię sprawiać radość osobom, które kocham i pomagać innym. Swojego synka nauczę jednak planować budżet domowy i oszczędzać. Będziemy rozmawiać o finansach. Może to niegentelmeńskie, ale bardzo potrzebne.

Nie wydawaj na “cośki” - historia Bartka

Wychowałem się na wsi. Ojciec pracował od świtu do nocy, zajmując się gospodarką.

Nigdy świadomie nie podjął ze mną żadnej rozmowy o pieniądzach, ale patrząc na niego, na to, jak postępuje, wyniosłem silne przekonanie, że pieniędzy nie wolno wydawać na rzeczy zbędne.

Problem w tym, że mój ojciec niewiele potrzebował i właściwie wszystko, poza kupowaniem ziemi, uważał za stratny wydatek. Cieszę się, że nauczyłem się od niego, że majątek trzeba kumulować, ale z drugiej strony siedzi we mnie sknera i do tej pory dziesięć razy się zastanowię, zanim coś kupię.

Pieniądze nie przychodzą w życiu łatwo - historia Radka

Mam zamożnych rodziców. Dostawałem od ojca dość duże kieszonkowe. Wszystko przepuszczałem w mgnieniu oka na słodycze, płyty czy komiksy. Ojcu się to nie podobało, więc powiedział, że jeśli coś zaoszczędzę na koniec tygodnia, to on mi taką samą kwotę dołoży do skarbonki. Oczywiście rzadko musiał to robić, ponieważ pieniądze się mnie nie trzymały. Gdy byłem nastolatkiem, dał mi poważniejszą lekcję z finansów. Chciałem motor i wiedziałem, że ojciec mógłby mi go kupić w prezencie. Jednak on dał mi połowę kwoty, a drugą musiałem zarobić sam. Wtedy wreszcie dotarło do mnie to, co powtarzał: że pieniądze nie biorą się z nieba, ich zdobycie wymaga pracy i wysiłku.

Jestem mu wdzięczny za to, że nie dał mi wszystkiego “na tacy”, tylko zmotywował do samodzielności.

Zawsze mnie wspiera i nauczył mnie, że trzeba sobie radzić samemu i zarabiać na własny rachunek.

Podsumowanie 

Ojcowie są ważnym punktem odniesienia w naszym dorosłym życiu. Dziś, kiedy obchodzimy Dzień Ojca, warto z wdzięcznością przywołać sobie w pamięci te chwile spędzone z tatą, które ukształtowały nasz stosunek do pieniędzy, do wartości, do świata i wpłynęły na to, gdzie obecnie jesteśmy. Trafnie wyraził tę ojcowską rolę Umberto Eco:

Wydaje mi się, że jesteśmy ukształtowani przez te dziwne momenty, w których nasi ojcowie uczą nas, nie próbując nas niczego uczyć. Formują nas te małe skrawki wiedzy.