Drukuj
op. red.
Odsłony: 924

Obok wielu rodzajów inteligencji na pewnym etapie życia dziecka pojawia się inteligencja finansowa. I można ją rozwijać.


Pierwszy krok szybko zaprocentuje

 „Ja rozpocząłem od tego, żeby nauczyć swojego syna oszczędzać i żeby zrozumiał, co to jest procent” – mówi Aleksander Werner, profesor SGH. „Z oszczędzaniem związane są odsetki wyliczane od kwot, które dziecko zaczyna posiadać. To taka baza, która pozwala nam zrozumieć inne rzeczy”. Oczywiście do nauki procentów potrzebna jest motywacja. Jeśli dziecko dostaje przykładowo 50 złotych, będzie wiedziało, że jeden procent to 50 groszy – które może otrzymywać od posiadanej kwoty co miesiąc. „Miesiąc czy tydzień to dość krótki czas, żeby dziecko zaczęło liczyć swoje procenty. Po kwartale mój syn już dobrze sobie z nimi radził. Dzięki temu można było zacząć tłumaczyć inne elementy – chociażby te związane z podatkami”. Np. na paragonie widać, że podatek wynosi 23 % od ceny, co jest czytelną informacją, jaką część otrzymuje budżet państwa.

Od procenta do inflacji i i konsumpcji

„Potem łatwiej już objaśnić dziecku, czym jest procent składany. Kiedy dziecko uzyska odsetki np. 10 procent co miesiąc, to 5 złotych będzie doliczało się do jego zasobu. Co tydzień czy co miesiąc dziecko będzie miało kieszonkowe plus procent naliczany od poprzednio zebranych kwot i zgromadzonych odsetek. To pokazuje, że im dłużej będzie oszczędzało, tym większą kwotę ostatecznie zdobędzie.” – tłumaczy prof. Werner.

Podobnie można tłumaczyć zjawisko inflacji – jeśli dziecko będzie wiedziało, ile traci miesięcznie z powodu inflacji, może zdecydować czy, kiedy i w jaki sposób będzie mu się opłacać oszczędzanie na daną rzecz. Może trzeba wymyślić inny sposób?

„Moje dziecko doszło do tego, że zainteresowało się matematyką i oszczędzaniem. Zaczęło rozróżniać, czym jest konsumpcja, inwestycja i oszczędzanie, przeznacza na to różne sumy. Doszło również do tego, że chcąc znaleźć lepsze wyniki z naliczanych procentów, zainteresowało się, w jaki sposób funkcjonują rynki finansowe i na symulatorach sprawdza, jak mogłoby inaczej powiększać założoną sumę”.

Pierwsze poważne inwestycje

Skąd wziąć takie symulatory? Giełda papierów wartościowych w Warszawie oferuje trening na wirtualnej giełdzie: dziecko uzyskuje określony zasób finansowy i może inwestować w akcje prawdziwych firm. Dzięki temu widzi, jak w czasie zmienia się cena tego, co kupuje. I znowu, wykorzystując wiedzę o procentach, dowiaduje się, jaki mogłoby to mieć wpływ na finanse osobiste.

„Rozmawiam z dzieckiem o jego inwestycjach, w szczególności na tej wirtualnej giełdzie” – mówi profesor Werner. „Zachęcam syna, żeby czytał, co się dzieje w spółkach, w które inwestuje. To jest kapitalna sprawa dla postrzegania ceny – jeśli dziecko interesuje się tym, co się dzieje w spółkach notowanych na giełdzie, kiedy będzie dzień dywidendy, jakiej wysokości będzie ta dywidenda, czy spółka wypracowała zysk, jakie kontrakty podpisuje, czy przejmuje inne podmioty”.

Internet, aplikacje i rozmowy

Dziś – jeśli dziecko chce i jest zainteresowane – może łatwo uzyskać wiedzę na dany temat – jest dużo filmów na YouTube czy podcastów, które przybliżają finansowe mechanizmy. A w aplikacji giełdy każdy może zbiorczo uzyskać informację zawartą w firmowych raportach – wystarczy kliknąć na odpowiednią spółkę.

Jeśli nasze dziecko się skupi na 3-4 spółkach, jest w stanie się śledzić, co się w tych spółkach dzieje i patrzeć, w jaki sposób się kształtują się wahania cen akcji. Może też porozmawiać z rodzicami o tym, okolicznościach dookoła tych spółek np. sytuacja tuż za polską granicą wpływa na obniżenie cen akcji. 

Rozmowa z rodzicami na temat zmian cen pozwala wytłumaczyć, że choć to popyt i podaż regulują ceny, to mają na nie wpływ również czynniki zewnętrzne – którymi też warto się interesować. „Dzięki takim rozmowom prosto było wytłumaczyć dziecku, co się stało z cenami energii w 2022 roku, a także to, jak sposób państwo zareagowało na te wyższe ceny energii i w jaki sposób próbowało złagodzić ich dotkliwość dla swoich mieszkańców”.

Nauka przez doświadczenie

„W dzisiejszych czasach dziecko musi umieć znaleźć informację i potwierdzić ją w innych źródłach, żeby mieć pewność, że jest wiarygodna i nie straci nagle zainwestowanych środków.” – podsumowuje prof. Werner. „W trakcie nauki-gry dziecku łatwiej wyznaczać sobie cele, jeśli wie, jak mogłoby je osiągnąć. W tej nauce przede wszystkim liczy się więc nie tylko praca fizyczna, którą może wykonać, żeby np. zarobić pieniądze, ale też praca intelektualna, dzięki której wymyśli, jak trochę powiększyć dostępną mu kwotę”.

Artykuł opracowany na podstawie rozmowy z prof. Wernerem. 


Co jeszcze prof. Werner mówi o edukacji finansowej najmłodszych? Obejrzyj film TUTAJ.